niedziela, 18 grudnia 2016

Hej, szable w dłoń!

Jan Chryzostom Pasek
Pamiętniki











Wydawnictwo Iskry
Warszawa 2009
ISBN 978-83-244-0118-5
s. 624


Książka dobra na każde czasy, póki jeszcze Polska będzie Polską a Polacy - Polakami. Wspaniała ilustracja naszych zalet i wad.

     Bez wątpliwości mamy do czynienia z arcydziełem. Można zrozumieć tych młodych czytelników, którzy w szkole z trudem przedzierają się przez niedzisiejszy język upstrzony makaronizmami, że trochę kręcą nosem. Ale to książka niebywale ważna dla naszej kultury, do tego doskonale opracowana, z przypisami na każdej stronie, z przedmową Janusza Tazbira i wstępem Władysława Czaplińskiego. Nic tylko się zagłębić w barwny żywot siedemnastowiecznego szlachcica.
     Te pamiętniki miały duże znacznie dla powstania trylogii Henryka Sienkiewicza, z Paskiem można skojarzyć postaci: Zagłoby, Rzędziana, ale i Kmicica! Był bowiem rubaszny, sprytny i pazerny, z drugiej strony - zawołanym zabijaką.
     "Pamiętniki" Paska wyróżniają się na tle epoki, która przyniosła moc wydarzeń w skali kraju i - co za tym idzie - mnóstwo pamiętników. Ale żadne nie czytają się tak dobrze, nie są tak wspaniale (momentami) skonstruowane fabularnie. Przyczyna - zdaniem większości badaczy - leży w tym, iż nasz wojowniczy Mazur (pochodził z Mazowsza) był zawołanym gawędziarzem i spisane przez siebie anegdoty wcześniej wielokrotnie opowiadał. Dzięki temu otrzymaliśmy relację trzymającą w napięciu, nawet z dialogami. W Polsce Jana Kazimierza i Sobieskiego tak się nie pisało, ale tak się mówiło!
     Pozostaje żałować, że "Pamiętniki" nie dochowały się w całości (brak początku i końca), a niektóre lata autor zbył krótkimi notkami. Tłumaczyć go może to, iż wiele wojował (ze Szwedami, z Moskwą, w wojnie domowej) a do tego nie miej z sąsiadami się prawował i na ich całość nastawał. Skończyło się to dla pana Paska wyrokiem banicji. Zdaje się, nie wykonanym.
     Pasek jako żołnierz daje na wspaniałe stronice życia obozowego i opisy walk. te ostatnie siłą rzeczy skupione są na samym autorze i najbliższej okolicy. mamy więc bitwę "od środka" a nie od strony sztabu. A gdy akurat nie walczył, z równą sumiennością opisywał życie codzienne.
     Był niewątpliwie, jak i wielu Panów Braci, warchołem, ale Rzeczpospolitą kochał całym swym mazurskim sercem. Z królami rozmawiał niemal jak z równymi i nikomu nie dał sobie w kaszę dmuchać. Niewątpliwie demokracja była wtedy większa niż obecnie. Oczywiście, nie dla wszystkich.
     Pasek trochę koloryzował (hiperbolizacja) dla większego efektu, zwłaszcza wyprawa Czarnieckiego do Danii jest momentami upiększona (słynne "rzucenie się przez morze"), ale sprawa wydry, którą podarował królowi Janowi Sobieskiemu, jest autentyczne, bowiem znalazły się i inne przekazy. A nawet hipoteza, że pewien szlachcic otrzymał indygenat, dostał nazwisko Robakowski, właśnie na cześć tej wydry...
     Dzieło Pana Paska pokazuje też... duszę polską. Czy naprawdę zmieniliśmy się od tamtych czasów? Spójrzcie na rozgrywające się co i rusz rokosze w w imię wolności obywatelskich! ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz