poniedziałek, 28 listopada 2016

Miłość, odpowiedzialność, człowieczeństwo

Sara Pennypacker
Pax












Wydawnictwo Iuvi
Kraków 2016
ISBN 978-83-7966-028-5
s. 296

Zdarzają się czasem książki, które już  w momencie czytania uznajemy za ważne. To właśnie jedna z nich. Niepozorna, nieskomplikowana, łapiąca jednak za serce i trzymająca mocno. No i niegłupia.

     Skojarzenia z "Małym" Księciem" nasuwają się same. Ale to nie jest nawiązanie, ani rozwinięcie, nie mówiąc już plagiacie. Jest to opowieść częściowo podobna. Chodzi mi
o oswojenie i odpowiedzialność. Co Saint-Exupery zasygnalizował, autorzy "Paxa" rozwinęli w opowieść. Bardzo udanie.

     Dodatkowym przesłaniem tej opowieści jest pacyfizm. Nie jako ideologia, lecz jako zasadnicza część człowieczeństwa. Nieprzypadkowo - jak sądzę - jeden z głównym bohaterów (lisek) ma na imię Pax. Dodatkowo akcja rozgrywa się w czasie wojny i zwierzęta mówią (bo mówią, choć w sposób dla ludzi niezrozumiały) o ludziach "zarażonych wojną". Czyli wojna jest czymś w rodzaju choroby. Do "zarażonych wojną" należy ojciec Petera (drugiego głównego bohatera), dla którego jest czymś oczywistym zgłosić się do wojska
(a mobilizacja jego rocznika nie obejmuje), oddawszy chłopca dziadkowi i porzuciwszy Paxa w lesie. Nie mamy do czynienia z pacyfizmem za wszelką cenę, bowiem patriotyzm ojca Petera jest zrozumiały. To jego kraj został zaatakowany i wróg zajmuje coraz większe terytorium. Dochodzą głosy (za sprawą wron) o okrucieństwach napastników, a więc walka
z nimi wydaje się zrozumiała. A jednak wojna, choćby najbardziej sprawiedliwa, odczłowiecza. Tu ważną rolę odgrywa kolejna bohaterka, zdziwaczała inwalidka wojenna Vola. Żyje samotnie otoczona koszmarem swojej, częściowo domniemanej, winy.
W decydującym momencie bardzo pomaga Peterowi.

     A doszło do tego, ponieważ chłopiec zrozumiawszy krzywdę, jaką - pod przymusem - wyrządził ukochanej istocie, postanawia wrócić około pięćset kilometrów i odzyskać Paxa. Zrozumiał, iż ten zapewne będzie na niego czekał. Zrozumiał, iż lisek może umrzeć z głodu, mogą pożreć go kojoty, które akurat rozmnożyły się w okolicy. Może zresztą zginąć i w inny sposób. Zamiast iść do szkoły, wyrusza piechotą na wyprawę, która uczyni go mężczyzną. Bodaj po kilkunastu kilometrach łamie jednak nogę i jest zdany na łaskę wspomnianej Voli. Mieszkając na jej farmie, do czasu odzyskania mobilności, wiele się od niej uczy, coraz więcej zaczyna rozumieć. Sam dla kobiety staje się remedium - zwraca ją w stronę życia.
Ojciec chłopca, zasadniczy i surowy, nie jest jednak psychopatycznym tyranem. Sądzi,
że postępuje w sposób właściwy, jest twardy jak jego ojciec (dziadek Petera) i tego wymaga od syna. Jednakże dowiadujemy się, iż sam miał w dzieciństwie psa, z którym był bardzo związany. Ponadto przyłapuje Paxa, gdy ten zakradł się do wojskowych magazynów i właśnie zabierał słoik masła orzechowego. I co? I śmieje się, otwierając płachtę namiotu, by lis mógł uciec. Czy poznał zwierzaka? Prawdopodobnie, ale to bez znaczenia.

     Natomiast Pax, początkowo czekając na chłopca przy drodze, poznaje inne lisy i - zrazu przyjęty niechętnie i nieufnie, powoli uczy się żyć na wolności. Także dojrzewa szybko, uczy się przyjaźni, polowania, odpowiedzialności za inne stworzenia. 
     Gdy dochodzi do ponownego spotkania, obaj, Peter i Pax, są już inni - znacznie dojrzalsi.
     Ciekawym zabiegiem jest zuniwersalizowanie rzeczywistości. Nie wiemy, w jakim kraju rozgrywa się akcja, nie wiemy, kim są atakujący wrogowie. Nie wiemy też jakie to lata. Autorka jest Amerykanką, są kojoty, bohaterowie noszą angielskie imiona i nazwiska
(z wyjątkiem Voli, która jest częściowo włoskiego pochodzenia). Podobnie, z angielska, zwą się miejscowości, zaś dzieci grają w baseball. Są autobusy, traktory ciężarówki, karabiny, miny, gazety. Nie ma telefonów komórkowych, komputerów, telewizji chyba też nie. A więc najbardziej kojarzą się Stany Zjednoczony z lat II wojny światowej. Ale z kolei Stanów nie napadł wtedy, żaden wróg, który zajmowałby coraz więcej terytorium... Myślę, że to nie z niewiedzy historycznej autorki wynika, tylko właśnie z chęci pokazania, że w każdym czasie
i kraju człowiek jest człowiekiem - robi zło jak każdy człowiek, ale także kocha jak człowiek
i ma obowiązki człowiecze.

     A jednym z najważniejszych jest, wynikająca z miłości, odpowiedzialność. I pokój
(po łacinie - pax).

    Książka wzruszająca - bez przegięć i patosu - a ponadto pięknie wydana. Czegóż chcieć więcej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz