czwartek, 24 listopada 2016

Duet dorożkarz, czasem w duecie

Jarosław Borszewicz
Pomroki











Wydawnictwo Iskry
Warszawa 2016
ISBN 9788324404353
s, 230



Niestety, autor już nie żyje. Pozostały po nim książki, które choć niełatwe, choć niekoniecznie optymistyczne, mają w sobie tę iskrę piękna i - tak, tak - dobra. I mają tę cechę dzieł najlepszych - nie wypuszczają z objęć. Choć czasem kłują, czasem przerażają.

     Kontynuacja "Mroków", trochę głębsza i dojrzalsza, jednak podobna w pomyśle i strukturze. Skrzy się od humoru, ale i zaskakuje dojrzałością refleksji nad życiem. Autor często operuje paradoksem osiągając w ten sposób efekt błyskotliwych aforyzmów. Można - co mi się przytrafiło - czytać na jednym oddechu, bez odrywania wzroku od stronic, można delektować się fragmentami przez czas dłuższy. Można też czytać "na wyrywki" w dowolnej kolejności. Fabuła nie jest linearna, właściwie jest tylko symboliczna, przeważają pojedyncze scenki i wysokiej próby poezja. Duet Zezowaty jest dorożkarzem i z przypadku staje się dziennikarzem. Właściwie to zasadniczy zrąb, na którym budują wszystkie historie. Można odczytać całość jako niebanalne studium schizofrenii, ale nie trzeba. Borszewicz tak hipnotyzuje czytelnika, że wyszukiwanie sensów całościowego zamysłu artystycznego nie jest konieczne. Można się po prostu poddać zdaniom i odlecieć w witraż przestrzeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz